Petersburskie senne widziadła
Spodziewałem się zupełnego niebytu, z tą myślą strzeliłem sobie w serce.
A teraz jestem w rękach istoty, nie ludzkiej, rzecz jasna, ale która jest, istnieje: „A więc i za grobem jest życie!
" — pomyślałem z ową dziwną lekkomyślnością snu, ale najistotniejsza treść mego serca pozostawała ze mną w całej pełni: „Jeżeli trzeba być znowu — pomyślałem — i
znów żyć wskutek czyjejś nieuniknionej woli, to nie chcę, żeby mnie pokonano i poniżono!
" — „Ty wiesz, że się ciebie boję, i dlatego mną pogardzasz" — odezwałem się nagle do swego towarzysza, nie mogąc się powstrzymać od poniżającego pytania, w którym zawarte
było wyznanie, czując zarazem w sercu jak ukłucie szpilką swoje poniżenie.
Nie odpowiedział mi na pytanie, ale nagle poczułem, że mną nie pogardza i nie śmieje się ze mnie, i że nasza droga ma cel niewiadomy, tajemniczy i dotyczący tylko mnie jednego.
Trwoga rosła w mym sercu. Coś bez słów, ale w męce udzielało mi się od mojego milczącego towarzysza i jakby mnie przenikało. Mknęliśmy w ciemnych, nieznanych przestworzach.
Dawno już przestałem widzieć znajome oku gwiazdozbiory.
Wiedziałem, że są takie gwiazdy w niebiańskich przestworzach, których promienie dochodzą do Ziemi dopiero po tysiącach, milionach lat.
Być może lecieliśmy już po tych przestworzach... Oczekiwałem czegoś pełen strasznego szarpiącego mi serce smutku.
Wtem targnęło mną jakieś znajome uczucie, jakiś przemożny zew: ujrzałem nagle nasze Słońce!
Wiedziałem, że to nie może być nasze Słońce, które zrodziło naszą Ziemię, wiedziałem, że znajdujemy się w nieskończonej odległości od naszego Słońca, ale poznałem, nie
wiem czemu, całą swoją istotą, że jest to zupełnie takie samo słońce jak nasze, jego powtórzenie, jego sobowtór.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>