Petersburskie senne widziadła
Lebieziatnikow (tak bowiem nazywał się ów uniżony i znienawidzony przeze mnie radca dworu, leżący obok generała Pierwojedowa) bardzo się tym przejmował i dziwił się, że tym
razem wszyscy tak prędko się budzą.
Wyznam, że i ja się dziwiłem; przecież niektórzy spośród obudzonych zostali pochowani dopiero przedwczoraj, na przykład pewna bardzo młodziutka panienka, może szesnastoletnia,
ale cały czas chichocząca... wstrętnie i obleśnie chichocząca.
— Ekscelencjo, tajny radca Tarasiewicz raczy się budzić!
— oznajmił nagle Lebieziatnikow z niezwykłą skwapliwością.
— Co tam znowu? — niechętnie mruknął zbudzony nagle tajny radca.
W sepleniącej wymowie i głosie było coś kapryśnie rozkazującego.
Zacząłem się wsłuchiwać z zaciekawieniem, bo ostatnio słyszałem coś niecoś o Tarasiewiczu — coś w najwyższym stopniu podniecającego i niepokojącego.
— To ja, ekscelencjo, na razie tylko ja, łaskawco.
— O co panu chodzi? Czego pan sobie życzy?
— Chciałem tylko dowiedzieć się o zdrowie ekscelencji — z nieprzyzwyczajenia każdemu tu na początku trochę przyciasno, dobrodzieju.
Generał Pierwojedow pragnąłby mieć zaszczyt zawarcia znajomości z ekscelencją i spodziewa się...
— Nie znam takiego.
— Ależ ekscelencjo, generał Pierwojedow, Wasilij Wasiljewicz...
— To pan jest generał Pierwojedow?
— Nie, ekscelencjo, jestem tylko radcą dworu.
Lebieziatnikow, do usług, a generał Pierwojedow...
— Bzdury, proszę mi dać spokój!
— Daj pan spokój!
— powściągnął wreszcie z godnością sam generał służalczą skwapliwość swego mogilnego fagasa.
— Nie raczył się jeszcze obudzić, ekscelencjo — trzeba to mieć na względzie. To z nieprzyzwyczajenia: jak się raczy zbudzić, wtedy inaczej zareaguje...
— Dajże pan spokój!
— powtórzył generał.
— Wasiliju Wasiljewiczu! Hej, ekscelencjo!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>