Petersburskie senne widziadła
Ale nie to było dla mnie najważniejsze, lecz to, że coraz bardziej, coraz gwałtowniej pragnąłem znów leżeć u jej stóp i znów całować, całować ziemię, na której stoją jej
stopy, modlić się do niej i — „więcej nic, nic nie chcę od ciebie — powtarzałem raz po raz — nic mi nie odpowiadaj, nie dostrzegaj mnie wcale, pozwól tylko patrzeć z kąta na
siebie, zrób ze mną swoją rzecz, psiaka"... A ona płakała.
— A ja myślałam, że zostawisz mnie tak — wyrwało się jej raptem, mimowolnie — tak mimowolnie, że może sama nie zauważyła, a przecież — o, to były jej najważniejsze,
najbardziej fatalne słowa i najbardziej zrozumiałe dla mnie tego wieczoru, i jakby dźgnęły mnie nożem w samo serce!
Wszystko mi wyjaśniły, wszystko, ale póki była obok, przed moimi oczami, łudziłem się nieodparcie i byłem szalenie szczęśliwy.
O, jakże ją strasznie zmęczyłem tego wieczoru, i sam to czułem, ale bez przerwy myślałem, że wszystko od razu naprawię.
Wreszcie przed nocą zupełnie opadła z sił; namówiłem ją, żeby spała, i od razu twardo zasnęła. Obawiałem się maligny i rzeczywiście była, ale nieznaczną.
Wstawałem w nocy niemal co chwila, cichutko w papuciach zbliżałem się, żeby na nią popatrzeć.
Załamywałem ręce nad nią, patrząc na to chore stworzenie, na tym nędznym żelaznym łóżeczku, które kupiłem jej wtedy za trzy ruble.
Klękałem, ale nie ważyłem się całować nóg śpiącej (bez jej wiedzy!) Klękałem, żeby się pomodlić, ale zaraz się zrywałem.
Łukieria przyglądała mi się i ciągle wchodziła tu z kuchni. Poszedłem do niej i powiedziałem, żeby się kładła i że jutro zacznie się „nowe życie".
I wierzyłem w to ślepo, szaleńczo wierzyłem. O, jakież uniesienie mnie przepełniało! Oczekiwałem tylko jutrzejszego dnia.
A przede wszystkim nie wierzyłem w nic złego, mimo symptomów.
Rozeznanie jeszcze nie całkiem wróciło, mimo że łuska spadła z oczu, i długo jeszcze nie wracało — ach, do dzisiaj, aż do dzisiaj !!!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>