Petersburskie senne widziadła
Mroźna para aż bucha od zziajanych koni z ich żarem dyszących pysków; skroś rozmiękły śnieg dzwonią o bruk podkowy, i wszyscy się tak pchają, i, o Boże, tak się chce jeść,
żeby choć jakiś kąsek, i, ach, jak zabolały nagle paluszki. Przeszedł stróż porządku publicznego i odwrócił się, żeby nie widzieć dziecka!
O, znów ulica! Ojej, jaka szeroka!
Tu już go na pewno stratują. Jak oni wszyscy krzyczą, biegną, jadą, a świateł tu ile, mój Boże! A to co?
Ojej, jaka wielka szyba, a za szybą pokój, a w pokoju drzewko aż do samego sufitu: choinka, a na choince tyle świeczek, tyle złotych papierków i jabłuszek, a naokoło laleczki,
małe koniki; po pokoju biegają dzieci, wystrojone, czyściutkie, śmieją się i bawią, i jedzą, i piją. O, ta dziewczynka zaczęła tańczyć z chłopczykiem, jaka ładna dziewczynka!
I muzyka gra, słychać przez szybę.
Patrzy chłopczyk, dziwuje się, już się nawet śmieje, a przecież go bolą paluszki u nóżek, a u rączek zrobiły się całkiem czerwone, nie zginają się i bolą, jak nimi
poruszyć. Nagle przypomniał sobie chłopczyk, że go tak bolą paluszki, zapłakał i pobiegł dalej...
I znów widzi przez inną szybę pokój, tu też jest drzewko, a na stołach leżą ciasta, przeróżne — migdałowe, czerwone i żółte, i siedzą tam cztery panie, bogate, kto
przyjdzie, temu dają ciasta, drzwi się otwierają co chwila i wchodzi z ulicy dużo panów i pań. Podkradł się chłopczyk, otworzył nagle drzwi i wszedł.
Och, jak zaczęli krzyczeć, opędzać się rękami od niego! Jedna pani podeszła szybciutko i wsunęła mu grosik do ręki i zaraz otworzyła drzwi na ulicę. Jakże się przestraszył!
Grosik od razu wypadł mu z ręki i zadzwonił po stopniach: chłopczyk nie mógł zgiąć swych czerwonych paluszków i utrzymać pieniążka. Wybiegł i popędził sam nie wiedząc dokąd.
Chciało mu się płakać, ale się bał, biegnie sobie, biegnie i chucha w paluszki. Smutno mu się zrobiło, bo się poczuł taki sam jeden, i bał się, aż tu nagle,
o Jezu!
Cóż to takiego?
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>