Petersburskie senne widziadła
Lubię też małe, zwinne, czerwono-żółte jaszczurki w czarne plamki, ale wężyków się boję. Zresztą węże trafiają się znacznie rzadziej niż jaszczurki.
Grzybów tu niewiele, po grzyby trzeba iść do brzeziny, właśnie mam zamiar iść.
Niczego w życiu tak nie kochałem, jak lasu z jego grzybami i jagodami, z jego żuczkami i ptaszkami, jeżykami i wiewiórkami, z jego tak miłą mi wilgotną wonią zetlałych liści.
Nawet teraz, kiedy to piszę, czuję zapach naszej wiejskiej brzeziny: te wrażenia pozostają na całe życie.
Wtem wśród głębokiej ciszy jasno i wyraźnie usłyszałem krzyk: „Wilk biegnie!
" Wrzasnąłem i nieprzytomny ze strachu, z głośnym krzykiem wybiegłem na polanę, wprost na orzącego chłopa.
Był to nasz chłop Mareusz.
Nie wiem, czy jest takie imię, ale wszyscy mówili na niego Mareusz. Mógł mieć około pięćdziesiątki, silnie zbudowany, rosły, z mocno siwiejącą płową szeroką brodą.
Znałem go, ale dotychczas nigdy prawie nie miałem sposobności z nim mówić.
Usłyszawszy mój krzyk, zatrzymał swoją klacz, a gdy z rozpędu uczepiłem się jedną ręką jego sochy, a drugą rękawa, zauważył, jak bardzo się boję.
— Wilk biegnie!
— krzyknąłem bez tchu. Podniósł głowę i mimo woli obejrzał się wokół, prawie mi uwierzywszy na moment.
— Gdzie ten wilk?
— Zawołał...
Ktoś zawołał: „Wilk biegnie" — wybąkałem.
— Coś ty, co ty mówisz, jaki wilk, przywidziało ci się. Skąd tu może być wilk! — mamrotał dodając mi otuchy.
Ale ja się trząsłem jak liść i jeszcze mocniej wczepiłem się w jego kapotę. Musiałem być bardzo blady, bo patrzył na mnie z niespokojnym uśmiechem, widać lękając się o mnie.
— A to ci się przeląkł, aj, aj, aj! — kiwał głową. — Nie bój się, synku. Biedny mały!
Wyciągnął rękę i nagle pogłaskał mnie po twarzy.
— Nie bój się, Pan Jezus ma cię w swojej opiece, przeżegnaj się.
Ale ja się nie przeżegnałem.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>