Petersburskie senne widziadła
Przecież nic innego nie było i nie mogło być w mojej duszy przez całą zimę prócz tego właśnie uniesienia, ale gdzie ja sam byłem przez całą zimę? Czy byłem obok swojej duszy?
Wbiegłem po schodach w wielkim pośpiechu, nie wiem, czy wszedłem spokojnie. Pamiętam tylko, że cała podłoga falowała, jakbym płynął po rzece.
Wszedłem do pokoju, ona siedziała na tym samym miejscu, szyła z pochyloną głową, ale już nie śpiewała.
Przelotnie, bez zaciekawienia spojrzała na mnie, lecz nie było to nawet spojrzenie, ot, taki sobie ruch, zwyczajny i obojętny, gdy wchodzi ktoś do pokoju.
Podszedłem od razu i usiadłem na krześle tuż obok niej, jak opętany.
Zerknęła na mnie jakby przestraszona : wziąłem ją za rękę i nie pamiętam, co powiedziałem, a raczej, co chciałem powiedzieć, gdyż nawet nie mogłem mówić normalnie.
Głos mi się załamywał i odmawiał posłuszeństwa. Nie wiedziałem zresztą, co powiedzieć, i nie mogłem tchu złapać.
— Porozmawiajmy... wiesz... powiedz coś!
— wybąkałem wreszcie głupawo. O, czy mogłem się zdobyć w tej chwili na coś mądrego?
Znów drgnęła i odsunęła się bardzo przestraszona wyrazem mojej twarzy, lecz nagle surowe zdziwienie pojawiło się w jej oczach. Tak, zdziwienie, i to surowe.
Patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. Ta surowość, to surowe zdziwienie po prostu mnie zdruzgotały. „Więc tobie jeszcze potrzeba miłości? Miłości?
" — jakby zabrzmiało nagle w tym zdziwieniu, chociaż milczała. Ale ja wszystko wyczytałem, wszystko. Wstrząśnięty runąłem do jej stóp. Tak, padłem do jej stóp.
Zerwała się natychmiast, ale ja z nadzwyczajną siłą przytrzymałem ją za obie ręce.
O, dobrze rozumiałem swoją niedolę.
Ale wierzcie mi, uniesienie wzbierało w mym sercu tak nieodparcie, że myślałem, iż umrę. Całowałem jej stopy w upojeniu i szczęściu. Tak, w szczęściu.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>