Petersburskie senne widziadła
Tak to wszystko dziś pomieszali, że durnia od mądrego już nie odróżnisz. Naumyślnie tak zrobili.
Przypomniało mi się pewne hiszpańskie powiedzonko, kiedy Francuzi dwa wieki temu zbudowali u siebie pierwszy dom wariatów: „Zamknęli wszystkich swoich durniów w osobnym domu,
żeby dowieść, że sami są mądrymi ludźmi". Faktycznie tym, że zamkniesz drugiego u czubków, nie dowiedziesz swego rozumu. „K.
zwariował, to znaczy, że my teraz jesteśmy mądrzy". Nie, wcale jeszcze nie znaczy.
Zresztą co, u diabła... Po co się rozwodzę o tym rozumie? Gderam i gderam.
Nawet służąca ma mnie dość. Wczoraj wpadł do mnie kolega: „Styl ci się zmienia, powiada — takie to wszystko posiekane.
Posiekasz, posiekasz — zdanie wtrącisz, potem do tego wtrąconego jeszcze jedno, potem jeszcze coś wstawisz w nawiasach — i znów dalej siekasz, siekasz..."
Kolega ma rację.
Coś się ze mną dzieje dziwnego. I charakter mi się zmienia, i głowa mnie boli. Zaczynam widzieć i słyszeć dziwne rzeczy.
Nawet nie głosy, lecz tak jakby ktoś koło mnie szmerał: „Bobek, bobek, bobek!"
Co znowu za bobek! Rozrywki mi trzeba.
Chciałem się rozerwać, trafiłem na pogrzeb.
Mój daleki krewny. Nawet radca kolegialny. Żona, pięć córek, wszystkie niezamężne. Ileż to same trzewiki muszą kosztować.
Nieboszczyk jakoś sobie radził, no a tu masz — wdowia pensyjka! Spuszczą z tonu. Zawsze mnie przyjmowali niegościnnie.
Zresztą nie poszedłbym nawet teraz, gdyby nie tak wyjątkowa okazja. Szedłem za konduktem wraz z innymi, no i co? Stronią ode mnie, zadzierają nosa. To prawda, mundur mam dosyć lichy.
Chyba ze dwadzieścia lat nie byłem na cmentarzu — to ci dopiero miejsce!
Po pierwsze — ten zaduch. Zjechało się może piętnastu nieboszczyków.
Pogrzeby różnej klasy, były nawet dwa karawany; generała i jakiejś damy. Dużo zbolałych twarzy, niemało udanego bólu, ale sporo też nie skrywanej wesołości.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>