Petersburskie senne widziadła
— zawołał nagle donośnie, zuchwale tuż koło Awdotii Ignatiewny jakiś zupełnie nowy głos — głos pański i arogancki, z modnie niedbałą dykcją i natrętnie skandujący.
— Ja was wszystkich obserwuję już od dwóch godzin — leżę tu przecież trzy dni. Czy pan mnie sobie przypomina, Wasiliju Wasiljewiczu?
Kliniewicz jestem, spotykaliśmy się u Wołokońskich, dokąd pana też, nie wiadomo czemu, wpuszczano.
— Czyżby hrabia Piotr Pietrowicz?... Czy to możliwe, że pan...
w tak młodym wieku... Jakże mi przykro!
— Mnie też przykro. A zresztą wszystko mi jedno i chcę zewsząd wyciągnąć, co się tylko da.
Ale nie żaden hrabia, lecz baron, zaledwie baron. Nędzne z nas baroniątka, z jakichś lokajów właściwie, nie wiem zresztą, jak do tego doszło... ale gwiżdżę na to.
Jestem tylko łajdakiem z pseudowyższej sfery, którego uważają za „uroczego łobuza". Ojciec mój to drugorzędny generał, a matkę kiedyś przyjmowano w wyższych sferach.
Co do mnie, to w zeszłym roku razem z Żydem Zyflem wyprodukowaliśmy fałszywych papierków na sumę pięćdziesięciu tysięcy, potem zrobiłem na niego donos, a całą gotówkę
zabrała do Bordeaux Julka Charpentier de Lusignan. Niech pan sobie wyobrazi ekscelencjo, byłem już prawie zaręczony.
— Szczewalewska, nie ma jeszcze szesnastu lat, chodzi na pensję, dostanie w posagu dziewięćdziesiąt tysięcy. Awdotio Ignatiewno!
Pamięta pani, jak to mnie pani uwiodła, gdy byłem jeszcze czternastoletnim uczniakiem?
— Ach, to ty, łobuzie! No, przynajmniej mi ciebie Bóg zesłał, bo tu...
— Niesłusznie pani swego sąsiada podejrzewała o niemiłą woń... śmiałem się w kułak — przecież to ode mnie zanosi: pochowano mnie nawet w zalutowanej trumnie.
— Ach, obrzydliwiec! Ale mimo wszystko cieszę się. Nie uwierzy mi pan, panie Piotrze, do jakiego stopnia brak tutaj życia, humoru...
— Tak, tak, i właśnie mam zamiar wprowadzić tu coś nowego, oryginalnego.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>