Petersburskie senne widziadła
Zdawało się wreszcie, że cały ten świat, ze wszystkimi jego mieszkańcami, silnymi i słabymi, ze wszystkimi ich domostwami — schronieniami nędzarzy czy wyzłacanymi komnatami —
w tej godzinie zmierzchu przypomina fantastyczne, czarodziejskie marzenie, zwid, sen, który też zniknie zaraz i rozproszy się jak dym, ulatując ku granatowemu niebu.
Jakaś dziwna myśl poruszyła się nagle we mnie.
Drgnąłem i serce moje jakby oblał w tej chwili gorący strumień krwi, która zakipiała nagle od przypływu potężnego, dotąd mi nie znanego uczucia.
Jakbym zrozumiał w tej chwili coś, co dotychczas ledwo poruszało się we mnie, lecz jeszcze nie nabrało sensu; jakbym przejrzawszy ujrzał coś nowego, całkowicie nowy świat,
nieznajomy mi, znany tylko z jakichś mglistych niejasnych słów, z tajemnych jakowychś znaków. Sądzę, że właśnie od tamtej chwili zaczęło się moje istnienie...
No i od tej pory, od tego właśnie widzenia (nazywam swoje wrażenie nad Newą widzeniem), zaczęły mi się przydarzać raz po raz takie dziwne rzeczy.
Dawniej, w swoich młodzieńczych rojeniach, imaginowałem sobie, że jestem to Peryklesem, to Mariuszem, to chrześcijaninem z czasów Nerona, to znów rycerzem na turnieju czy Edwardem
Glendinningiem z powieści _Klasztor _Waltera Scotta, itp., itp.
O czymże nie marzyłem za młodu, czegóż nie przeżyłem całym sercem, całą duszą swoją w złotych i gorączkowych widziadłach, niby w oparach opium.
Nie było chwil w moim życiu pełniejszych, świętszych i czystszych.
Tak bardzo się rozmarzyłem, że przegapiłem całą swoją młodość, a kiedy los nagle pchnął mnie na posadę urzędnika, to pracowałem wzorowo, ale natychmiast po godzinach
urzędowania biegłem do siebie, na strych, wkładałem dziurawy szlafrok, otwierałem Schillera i marzyłem, upajałem się, cierpiałem takie bóle, które są słodsze od wszelkiej
rozkoszy, i kochałem, kochałem...
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>