Petersburskie senne widziadła
Już przedtem słyszałem suche pokasływanie, zwłaszcza nocami. Natychmiast wstałem i nic jej nie mówiąc udałem się do Schroedera, żeby poprosić go do nas.
Schroeder przybył nazajutrz. Była bardzo zdziwiona i patrzyła to na Schroedera, to na mnie.
— Ależ nic mi nie jest — powiedziała z bladym uśmiechem.
Schroeder nie zbadał jej dokładnie (ci lekarze bywają czasami lekceważąco niedbali), powiedział mi tylko w drugim pokoju, że są to pozostałości po chorobie i że na wiosnę
warto by pojechać gdzieś nad morze, a jeżeli się nie da, to choćby przeprowadzić się na letnisko. Słowem, nic nie powiedział prócz tego, że jest osłabiona czy coś w tym rodzaju.
Po jego wyjściu powtórzyła, patrząc na mnie z ogromną powagą:
— Nic mi nie jest, jestem zupełnie zdrowa.
Lecz po tych słowach raptem się zarumieniła, widocznie ze wstydu.
O, teraz rozumiem; wstydziła się, że jestem jeszcze jej mężem, że wciąż jeszcze troszczę się o nią jak prawdziwy mąż.
Ale wtedy nie zrozumiałem i rumieniec przypisałem pokorze (łuska!).
Otóż miesiąc później, około piątej po południu, w kwietniu, w jasny słoneczny dzień siedziałem przy kasie i rachowałem.
Nagle słyszę, że ona w naszym pokoju, przy swoim stole, przy pracy, cichutko... zaśpiewała. Nowość ta zrobiła na mnie wstrząsające wrażenie.
Dotychczas prawie nigdy nie słyszałem jej śpiewającej, chyba że na samym początku, kiedy ją wprowadziłem do swego domu i kiedy jeszcze mogliśmy się zabawiać strzelaniem z
rewolweru do celu. Wtedy głos miała jeszcze dość silny, dźwięczny, wprawdzie niewyrobiony, ale nadzwyczaj przyjemny i zdrowy.
Teraz natomiast piosenka była taka wątlutka — nie, nie mówię żałosna (był to jakiś romans), lecz jakby w głosie było coś pękniętego, jakby głosik nie mógł podołać,
jakby sama piosenka była chora.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>