Petersburskie senne widziadła
Ale gdy przekroczyli próg sypialni, Fiedosja Karpowna od razu przekręciła klucz w zamku i autorzy nie mieli żadnej możliwości dowiedzieć się, co się tu działo zaraz potem,
albowiem ku ich wielkiemu ubolewaniu okiennice pozostawały zamknięte, tak iż nie można było nawet niczego podpatrzyć.
Można się zresztą domyślić, że rozegrał się tu dramat w pięciu lub nawet w sześciu aktach (z epilogiem), w jakim oby Bóg nie dał brać udział żonatemu czytelnikowi!
Wiadomo tylko na pewno, że Piotr Iwanycz daremnie zapewniał Fiedosję Karpownę o swej niewinności. Jakiekolwiek przytaczał argumenty, wszystkie się obracały przeciw niemu.
Fiedosja Karpowna upierała się przy tym, że jej suknie i inne przedmioty wyniósł Piotr Iwanycz do tej szelmy, swej kochanicy, że sam się znalazł na dworze bez ubrania dlatego, że
go rozebrały łotrzyki, kiedy wracał od tej szelmy, swej kochanicy, i że wreszcie łachmany tajemniczego nieznajomego podrzucił on sam, Piotr Iwanycz, kupiwszy je uprzednio na rynku,
żeby oddalić od siebie wszelkie podejrzenia w razie fiaska.
Mimo całego bezsensu tego przypuszczenia, mimo zaklęć Piotra Iwanycza (przysięgał na wszystko, co miał najdroższego) — nic nie pomogło.
Nie pomógł nawet ostatni, bardzo mocny argument, że peruka została w domu, a przecież to nielogiczne, żeby człowiek potrzebujący peruki zapomniał ją włożyć idąc na schadzkę
z kochanką. Nic nie pomogło! Taki już był tok myśli Fiedosji Karpowny. Zazdrość szarpała jej duszę na strzępy.
W dodatku kucharka, rada ze sposobności, stanowczo twierdziła, że ani na chwilę się nie oddalała i nikt do nich nie wchodził i że chociaż słyszała przez sen jakieś kroki w
sypialni — zmiarkowawszy, że stamtąd nie może wyjść nikt oprócz pana lub pani, nie uważała za potrzebne wstać i popatrzeć...
Mimo że nasz bohater nie był pochyłym drzewem, nasuwa się tu nieodparcie uwaga, że na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>