Petersburskie senne widziadła
Więc teraz, zszedłszy z pryczy i rozejrzawszy się naokoło, pamiętam, poczułem nagle, że mogę patrzeć na tych nieszczęśliwych zupełnie inaczej — nagle jakimś cudem znikła z
mego serca wszelka nienawiść. Poszedłem przed siebie wpatrując się w napotykane twarze.
Oto chłop z ogoloną głową, z napiętnowaną twarzą, pijany, wrzeszczący swoją ochrypłą pijacką pieśń — przecież to też, być może, taki sam Mareusz, przecież nie mogę
zajrzeć mu w serce!
Tego wieczoru spotkałem jeszcze raz M-ckiego. Nieszczęśliwy!
Ten na pewno nie mógł mieć wspomnień o żadnych Mareuszach i żadnego innego poglądu na tych ludzi prócz: _Je hais ces brigands! _O tak, Polacy przeszli wtedy więcej od nas!
1876
STULETNIA
— Dziś rano długo się guzdrałam — opowiadała mi parę dni temu jedna pani — i wyszłam z domu dopiero koło południa, a nazbierało się, jak na złość,
mnóstwo spraw do załatwienia. Akurat na Mikołajowskiej miałem wstąpić w dwa miejsca, jedno niedaleko od drugiego.
Po pierwsze do urzędu, i tuż przy bramie spotykam tę właśnie starowinkę, i taka mi się wydała stara, pochylona, z laseczką, ale jednak nie zorientowałam się, ile może mieć lat.
Doszła do bramy i tu w kąciku usiadła sobie na ławeczce stróża, żeby odpocząć. Ja zresztą przeszłam obok niej i tylko mignęła mi w oczach.
Po jakichś dziesięciu minutach wychodzę z urzędu, a tam dwa domy dalej jest sklep, gdzie jeszcze w ubiegłym tygodniu zamówiłam buciki dla Soni, więc poszłam je odebrać przy
sposobności, wtem widzę — staruszka siedzi teraz już przed tym domem, znów na ławeczce przy bramie — siedzi sobie i patrzy na mnie.
Uśmiechnęłam się do niej, wstąpiłam do sklepu i odebrałam buciki.
Trwało to może ze trzy — cztery minuty, potem poszłam dalej, w stronę Newskiego, a tu widzę — moja staruszka jest już koło trzeciego domu, też przy bramie, tylko nie na
ławeczce, lecz na występie przycupnęła, bo ławki w tej bramie nie było. Mimo woli zatrzymałam się przy niej. Czemuż to, myślę sobie, siada przy każdym domu?
— Zmęczyłaś się — mówię — staruszko?
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>