Petersburskie senne widziadła
" Po chwili, upewniwszy się, że ubrania męża też nie ma na zwykłym miejscu — okoliczność ponad wszelką wątpliwość świadcząca, że zdrajca poszedł na schadzkę — z
głośnym jękiem opadła na poduszki i wykrzyknęła: „Och ja nieboga, och ja sierota!
" Następnie zerwała się i sięgnęła tam, gdzie zostawiła wieczorem swoją suknię, ale, jak nam wiadomo, sukni tam nie było.
Nie zastanawiając się, gdzie się mogła podziać — albowiem niewiasta w ataku zazdrości, jak zapewniają doświadczeni ludzie, zupełnie traci zdolność rozumowania — przez
chwilę miotała się po sypialni, lecz nie znalazłszy niczego, w co można by się ubrać oprócz zostawionej przez tajemniczego nieznajomego kapoty, zarzuciła ją na siebie i wypadła z
pokoju. Kierowana wciąż tymże instynktem zazdrości, pomknęła w kierunku, w którym tajemniczy nieznajomy porwał za sobą Piotra Iwanycza.
Piotr Iwanycz w tym czasie wracał już do domu, przerażony, przybity, cały od stóp do głów siny z zimna i różnych potłuczeń.
Spotkanie ich było straszne: padło niewiele stów, ale zdążyła się rozegrać tragedia.
Milczeli więc oboje. Smutne były
Jej oczy, pełne troski utajonej
I żalu.
On trzepotał powiekami
I coś tam najwyraźniej chciał powiedzieć,
Lecz ona milcząc pokręciła głową
I palec położyła na drgających,
Zsiniałych wargach jako znak milczenia.
Potem do domu poszli, ciągle milcząc,
I było w ich milczeniu więcej męki
I straszliwego bólu, niż w szlochaniach,
Z którymi zwykło się garść ziemi rzucać
Na grób osoby,
którą się kochało
I która może nas kochała. W bramie
Zetknęli się z kucharką.
I kucharka
Zmieszała się, bo żal jej serce ścisnął,
I długo, długo spoglądała na nich
Zdumionym wzrokiem, ale ani słowa
Nie rzekli do niej i w milczeniu dalej
Szli swoją
drogą... Wreszcie znikli z oczu...
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>