Petersburskie senne widziadła
Szeptem niczemu nie wierząc, żadnemu oskarżeniu, mimo że wziąłem rewolwer do kieszeni — taka jest prawda! I czy mogłem ją sobie wyobrazić inaczej ?
Za to ją przecież kochałem, za to wielbiłem, za to się z nią ożeniłem.
O, oczywiście aż nadto się przekonałem, jak bardzo mnie teraz nienawidzi, ale przekonałem się także o tym, że jest bez winy. Przerwałem scenę rantem otwierając drzwi.
Jefimowicz zerwał się, wziąłem ją za rękę i skłoniłem do wyjścia ze mną. Jefimowicz od razu oprzytomniał i wybuchnął śmiechem.
— O, ja szanuję święte prawa małżeńskie, może pan zabrać małżonkę, proszę bardzo!
I wie pan co — zawołał w ślad za mną — chociaż porządny człowiek nie powinien się z panem pojedynkować, ale z szacunku dla pani jestem do dyspozycji...
Oczywiście, jeżeli pan się odważy...
— Słyszysz? — zatrzymałem ją chwilę na progu.
Potem przez całą drogę do domu ani słowa.
Prowadziłem ją za rękę, nie opierała się, przeciwnie, była potwornie wstrząśnięta, ale tylko w drodze. Po przyjściu do domu usiadła na krześle i utkwiła we mnie wzrok.
Była strasznie blada; wprawdzie wargi jej najpierw skrzywiły się ironicznie, ale teraz patrzyła już na mnie z uroczystym, surowym wyzwaniem i była chyba naprawdę przekonana, że ją
zastrzelę. Ale wyjąłem bez słowa rewolwer z kieszeni i położyłem na stole. Patrzyła na mnie i na rewolwer. (Proszę zwrócić uwagę: znała już ten rewolwer.
Sprawiłem go sobie i trzymałem nabity od chwili uruchomienia kasy. Zakładając kasę postanowiłem nie trzymać ani ogromnych psów, ani silnego lokaja, jak na przykład czyni to Mozer.
U mnie klientom otwierała kucharka. Ale w naszym zawodzie konieczne jest zapewnienie sobie na wszelki wypadek samoobrony, więc trzymałem w domu zawsze nabity rewolwer.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>