Petersburskie senne widziadła
Później też wspominałem to z lubością, chociaż to głupie: po prostu oświadczyłem wtedy bez najmniejszego zakłopotania, że po pierwsze nie jestem specjalnie uzdolniony,
niespecjalnie mądry, dość przeciętny egoista (pamiętam to wyrażenie, wymyśliłem je sobie wtedy po drodze i byłem z niego bardzo zadowolony) i że bardzo, ale to bardzo możliwe,
że mam wiele innych niemiłych cech. Wszystko to zostało powiedziane ze szczególnego rodzaju dumą — wiadomo, jak się mówi takie rzeczy.
Oczywiście starczyło mi taktu, żeby uczciwie wymieniwszy moje wady, nie zabrać się do wyliczania zalet: „że niby w zamian mam to i owo".
Widziałem, że na razie ona jeszcze strasznie się boi, ale nie złagodziłem niczego — więcej, widząc, że się boi, rozmyślnie podkreśliłem: powiedziałem bez ogródek, że
głodu nie zazna, ale strojów, teatrów, balów — o, tego nie będzie, chyba że w przyszłości, kiedy osiągnę swój cel. Ten surowy ton mnie naprawdę upajał.
Dodałem, też jakby mimochodem, że jeżeli zajmuję się czymś takim, to znaczy prowadzę tę kasę, to mam w tym pewien określony cel, bo jest pewna okoliczność...
Przecież miałem prawo tak mówić: rzeczywiście miałem taki cel i była taka okoliczność.
Chwileczkę, proszę państwa, sam przez całe życie nienawidziłem tej kasy pożyczkowej, ale wszak w istocie, choć to śmieszne mówić do siebie samego zagadkowymi zdaniami —
przecież „mściłem się na społeczeństwie", naprawdę, naprawdę, naprawdę! Tak iż jej ironiczna uwaga tego rana o mojej „zemście" była niesprawiedliwa.
To jest, widzicie państwo, gdybym powiedział jej wprost te słowa: „Tak, mszczę się na społeczeństwie", roześmiałaby się jak z rana i wypadłoby to w samej rzeczy śmiesznie.
No a taką pośrednią aluzją, rzucając zagadkowe zdanie, okazało się, można podziałać na wyobraźnię.
W dodatku niczego się już wtedy nie bałem: wiedziałem przecież, że gruby sklepikarz jest dla niej bądź co bądź wstrętniejszy ode mnie i że ja, stojąc tu w bramie, jestem
zbawcą.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>