Petersburskie senne widziadła
Może zresztą tak wcale nie było, może nie myślałem wtedy tego wszystkiego, ale jednak musiało być coś w tym rodzaju, bodaj bez tych myśli, bo przecież o niczym innym nie
myślałem potem, w każdej chwili mojego życia.
Ale zadacie mi nowe pytanie: czemuż jej nie uchroniłem przed zbrodnią?
O, ja sobie potem setki razy zadawałem to pytanie — za każdym razem, kiedy z mrowiem w plecach przypominałem sobie ten moment.
Ale dusza moja była wtedy w ponurej rozterce: ginąłem, sam ginąłem, więc kogóż mogłem uratować! A skąd wiecie, czy chciałem jeszcze wtedy kogoś uratować?
Skąd wiadomo, co mogłem wtedy odczuwać?
Świadomość jednak kłębiła się; chwile mijały, panowała grobowa cisza; ona wciąż stała nade mną — i nagle drgnąłem w nadziei!
Czym prędzej otworzyłem oczy: już jej nie było w pokoju. Wstałem z łóżka: zwyciężyłem — a ona była na wieki zwyciężona!
Poszedłem na śniadanie.
Samowar podawano u nas zawsze do pierwszego pokoju, a ona zawsze nalewała herbatę. Siadłem przy stole w milczeniu i wziąłem od niej szklankę herbaty.
Może po pięciu minutach spojrzałem na nią. Była strasznie blada, jeszcze bledsza niż wczoraj, patrzyła na mnie.
Wtem — spostrzegłszy, że na nią patrzę, blado się uśmiechnęła bladymi wargami, z nieśmiałym pytaniem w oczach.
„A więc wciąż jeszcze się waha i zadaje sobie pytanie: czy on wie, czy nie, widział czy nie widział?" Obojętnie odwróciłem wzrok.
Po śniadaniu zamknąłem kasę, poszedłem na rynek i kupiłem żelazne łóżko i parawan. Wróciwszy do domu kazałem wstawić łóżko do salonu i odgrodzić je parawanem.
Było to łóżko dla niej, ale nie powiedziałem jej ani słowa.
I bez słów zrozumiała, przez to łóżko, że „wszystko widziałem i wiem wszystko" i że nie ma już żadnych wątpliwości. Na noc zostawiłem rewolwer na stole, jak zawsze.
Wieczorem w milczeniu położyła się do swego nowego łóżka: małżeństwo zostało rozwiązane, ona „zwyciężona, lecz nie rozgrzeszona".
W nocy zaczęła majaczyć, a rano dostała wysokiej gorączki.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>