Petersburskie senne widziadła
— zadrgał lubieżnie głos starca.
— Jaką Catiche? A o tu, na lewo, pięć kroków ode mnie, dziesięć od pana.
Jest tu już piąty dzień, i gdyby pan wiedział, grand-père, co to za bestyjka!... Z dobrego domu, dobrze ułożona — a przy tym monstrum, prawdziwe monstrum!
Nikomu jej tam nie pokazywałem, tylko ja jeden wiedziałem o niej... Catiche, odezwij się!
— Hi! hi! hi!
— odezwał się wibrujący dziewczęcy śmiech, w którym brzmiał jakiś ostry ton. — Hi! hi! hi!
— Blon-dy-neczka? — wyskandował zadyszany grand-père.
— Hi!hi!hi!
— Ja już od dawna — bełkotał ciężko dysząc starzec — marzyłem o blondyneczce... piętnastolatce... i właśnie w takim otoczeniu...
— Potwór! Potwór!
— krzyknęła Awdotia Ignatiewna.
— Dość tego! — przeciął Kliniewicz. — Widzę, że materiał tu pierwszorzędny. My tu natychmiast świetnie się urządzimy.
Najważniejsze to żeby spędzić wesoło resztę czasu... Ale jakiego czasu? Hej, panie urzędniku, jak tam panu, Lebieziatnikow czy jak? Słyszałem, że tak się do pana zwracano!
— Lebeziatnikow, radca dworu. Siemion Jewsieicz, do usług. Jest mi naprawdę bardzo miło.
— Gwiżdżę na to, że jest panu miło, ale pan tu, zdaje się, jest najlepiej poinformowany. Już od wczoraj dziwię się, jak to jest, że my tutaj mówimy?
Przecież myśmy umarli, a tymczasem rozmawiamy, a nawet jakby się poruszamy — a jednocześnie ani nie rozmawiamy, ani się nie poruszamy. — Co to za sztuki magiczne?
— Jeśli pan sobie życzy, baronie, mógłby to panu lepiej wytłumaczyć Platon Nikołajewicz.
— Jaki znów Platon Nikołajewicz? Niech pan nie marudzi, do rzeczy!
— Platon Nikołajewicz to nasz domorosły filozof, przyrodnik, magister.
Wydał kilka książek filozoficznych, jest tu od trzech miesięcy i już całkiem zasypia; teraz to już się nie da go rozruszać.
Raz na tydzień wybąka zaledwie parę słów zupełnie od rzeczy...
— Do rzeczy, do rzeczy!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>