Petersburskie senne widziadła
Spojrzałaby na mnie jak dziś rano, kiedy stała przede mną i przysięgała, że będzie wierną żoną! Och, z jednego spojrzenia zrozumiałaby wszystko!
Przypadek! O, naturo!
Ludzie są samotni na ziemi — w tym całe nieszczęście. „Jestli w polu żyw człowiek?" — woła witeź rosyjski. Wołam i ja, nie witeź, ale nikt się nie odzywa.
Podobno słońce ożywia wszechświat. Wzejdzie słońce i — spójrzcie na nie, czyż to nie trup? Wszystko jest martwe i wszędzie są trupy.
Samotni ludzie, a wokół nich milczenie — i to jest ziemia! „Ludzie, miłujcie się" — kto to powiedział? Czyje to przykazanie? Tyka zegar, obojętnie, ohydnie. Druga po północy.
Jej trzewiczki stoją przy łóżeczku, jakby na nią czekały... Nie, serio, jak ją jutro zabiorą, co ja pocznę?
1876
SEN ŚMIESZNEGO CZŁOWIEKA
I
Jestem śmiesznym człowiekiem.
Oni mnie teraz nazywają wariatem. Byłby to może awans, gdybym nie pozostał dla nich tak samo śmieszny jak przedtem.
Ale teraz już się nie gniewam, teraz ich wszystkich kocham, nawet wówczas, kiedy się ze mnie śmieją — wtedy nawet, nie wiem czemu, szczególnie ich kocham.
Sam bym się śmiał razem z nimi — nie z siebie, lecz dlatego że mi są drodzy, gdyby mi nie było tak smutno, kiedy patrzę na nich.
Smutno mi dlatego, że nie znają prawdy, a ja ją znam. Ach, jak ciężko człowiekowi samemu znać prawdę! Ale oni tego nie zrozumieją. Nie, przenigdy.
Przedtem bardzo rozpaczałem z tego powodu, że wydawałem się śmieszny. Nie wydawałem się, lecz byłem. Zawsze byłem śmieszny, wiem o tym, być może od pierwszej chwili życia.
Może już mając siedem lat wiedziałem, że jestem śmieszny.
Potem chodziłem do szkoły, potem na uniwersytet, i cóż — im więcej się uczyłem, tym lepiej pojmowałem, że jestem śmieszny.
Cała moja uniwersytecka nauka istniała jak gdyby tylko po to, żeby mi udowadniać i tłumaczyć, w miarę tego, jak się w niej zagłębiałem, że jestem śmieszszny.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>