Petersburskie senne widziadła
Gorzej, że po wyjściu nieznajomego, o którym Piotr Iwanycz wyrobił sobie zdanie, że to jakiś Anglik, turysta dziwak, który nie wie, co robić z pieniędzmi (o Anglikach w ogóle
wiedział, że to straszni dziwacy) — gorzej, że po odejściu dziwnego nieznajomego nagle przyśnił się Piotrowi Iwanyczowi cały departament z mundurami, dywanikami, biurkami,
kałamarzami, aktami i naczelnikiem wydziału.
Naczelnik wydziału wstaje raptem zza biurka z jakąś teczką, podchodzi do niego i mówi „proszę przepisać" zupełnie takim tonem, jakim się mówi do zwykłego kopisty.
— Dobrze, dam to Jefimowowi — odpowiada nieco zdumiony Piotr Iwanycz, stojąc w pełnej respektu postawie.
— Jakiemu Jefimowowi? — mówi, surowo naczelnik.
— Czyś pan zapomniał, że Jefimow zajął pańskie stanowisko, a pan za niewykonywanie obowiązków i nieodpowiedzialne zachowanie zostałeś przeniesiony na miejsce Jefimowa!
Piotr Iwanycz zbudził się przerażony, otworzył oczy i natknął się nimi wprost na tajemniczego nieznajomego, który szperał w szufladzie komody pochyliwszy się nad nią.
Biorąc go za Jefimowa, Piotr Iwanycz, zdumiony, pełen słusznego oburzenia, w pierwszej chwili nie krzyknął, nie chrząknął, nawet się nie poruszył, ale tajemniczy nieznajomy,
wiedziony jakąś szczególną intuicją, zrozumiał od razu, że czas przerwać wizytę, i błyskawicznie wypadł za drzwi. Teraz dopiero domyślił się nasz bohater, w czym rzecz...
Kopnął w udo małżonkę uśpioną,
Krzyknął: „Gwałtu, ratunku, na pomoc!"
I zerwawszy się z ciepłych pieleszy,
Tak jak stał, za złodziejem pospieszył.
Przebiegł szybko przez sień i już prawie
Że dopędził złodzieja przy bramie,
A ten szast prędziuteńko przez furtkę.
A wiec znowu „Na pomoc! Ratunku!
"
Piotr Iwanycz zakrzyknął nerwowo
I o furtkę walnąwszy się głową
Ściga łotra z szybkością szaloną,
Pocierając swą głowę stłuczoną.
Biegnie szybciej niż koń wyścigowy,
Bosych stóp jego tupot miarowy
Budzi echo śród mroku nocnego,
Niby kamień rzucony na wodę Zwinną ręką...
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>