Petersburskie senne widziadła
Słuchałem przez całą godzinę i przez całą godzinę byłem świadkiem pojedynku najszlachetniejszej, najwznioślejszej z kobiet ze światową, rozpustną, tępą kreaturą o duszy
gadziny. I stąd — myślałem zdumiony — skąd ta naiwna, potulna, małomówna istota wie to wszystko?
Najdowcipniejszy autor komedii z życia wyższych sfer towarzyskich nie potrafiłby stworzyć takiej sceny kpin, szyderstwa, niewinnego śmiechu i świętego oburzenia, jakie cnota żywi
dla występku. Ach, jak się iskrzyły jej słowa, wszystkie powiedzonka, co za dowcip w błyskawicznych ripostach, jaka trafność w potępieniu!
A ile przy tym niemal dziewczęcej naiwności. Śmiała mu się w twarz z jego wyznań miłosnych, z jego gestów i propozycji.
Przyjechawszy z zamiarem obcesowego przystąpienia do rzeczy i nie przewidując oporu, nagle oklapł.
Początkowo mogłem przypuszczać, że z jej strony jest to po prostu kokieteria — „kokieteria wprawdzie rozpustnej, lecz zarazem dowcipnej istoty, która się droży".
Ale nie, prawda zajaśniała jak słońce i niepodobna było wątpić.
Tylko z nienawiści do mnie, gwałtownej, choć sztucznie rozniecanej w sobie, ta niedoświadczona istota mogła się zdobyć na taki krok, odważyć na schadzkę, ale gdy przyszło do
rzeczy — od razu oczy się jej otworzyły. Po prostu miotało się stworzenie, aby mnie w jakikolwiek sposób znieważyć, ale zdecydowawszy się na taką ohydę, nie zniosło błota.
Czyż ją, niewinną, bez skazy, z ideałem w duszy, mógł uwieść Jefimowicz lub którakolwiek z tych wielkoświatowych kreatur? Ależ skąd, rozśmieszył ją tylko.
Cała prawda wezbrała w jej duszy, a oburzenie wywołać sarkazm w sercu.
Powtarzam, ten błazen pod koniec zupełnie osowiał i siedział zasępiony, ledwo odpowiadając, tak że byłem nawet w strachu, by nie poważył się jej obrazić z podłej zemsty.
Jeszcze raz postarzam: ku swojej chwale scenie tej przysłuchiwałem się niemal bez zdumienia, jakbym się spotkał z czymś znanym, jakbym przyszedł w tym celu, aby to spotkać.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 Nastepna>>